poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział IV

Zanim przeczytacie rozdział, muszę Was uprzedzić o troszkę ostrej scenie erotycznej. Wiem, powinnam była podać przedział wiekowy, ale zapomniałam :P Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie o to źli :D Ok, żeby nie przedłużać, zapraszam do czytania!


Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Rzucałam się po łóżku i biłam z myślami, które nie dawały mi spokoju. Miałam złe przeczucia. Nie wiedziałam do czego mógł być zdolny Kol. Zrobił coś temu Damonowi? W jakim przyjdzie nastroju? Znowu mnie uderzy? A może zabije? Wyrzuci na bruk? Ciągłe zamartwianie i przychodzące myśli nie pozwoliły mi się odprężyć i zasnąć. Oblewał mnie na zmianę, zimny i ciepły pot. Energicznym ruchem zsunęłam z siebie satynową kołdrę i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna, oparłam ręce o parapet i patrzyłam przed siebie. Czekałam na jego powrót? Nie, nie. Chciałam, żeby wrócił jak najpóźniej, albo najlepiej w ogóle. Przeczesałam ręką spocone włosy i chodziłam w kółko po pokoju. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał kwadrans po 4. Po jakimś czasie udałam się do łazienki, żeby spłukać z siebie wszystkie zmartwienia. Zimny prysznic, trochę ukoił moje nerwy. Zrobiło mi się sucho w ustach, więc zarzuciłam na siebie czerwony szlafrok i poszłam do kuchni. Przechodząc przez długi korytarz, podziwiałam piękno jego wnętrza. Nagle usłyszałam jakieś rozmowy, dochodzące z jakiegoś pomieszczenia. Zauważyłam, że mój słuch był wyostrzony. Kolejny atut bycia wampirem- pomyślałam. Dokładnie słyszałam, każdy najmniejszy szept. Może to była jego służba? Postanowiłam to sprawdzić i udałam się do pomieszczenia, skąd dochodziła rozmowa. Cicho zapukałam do drzwi i lekko je uchyliłam. Spojrzenia zebranych, zostały zwrócone w moją stronę. Wyglądali, jakby się mnie bali? Nie, przecież w ogóle mnie nie znali. Znowu coś sobie uroiłam.
- Panienka…co tu panienka robi?- spytała się łamiącym głosem, starsza pulchna kobieta.
- Ja…byłam spragniona i chciałam się napić wody.- wydukałam. Podeszłam do niej bliżej i wyciągnęłam rękę w jej stronę, w celu przedstawienia się.- Jestem Elena, Elena Gilbert.
- Elena?- zapytała, jakby nie dowierzając moim słowom i dziwnie spojrzała się na mnie. Tak samo, jak ten facet, opierający się o ścianę i przyglądający mi się z wściekłością? Nic z tego nie rozumiałam. Stałam na środku kuchni i zastanawiałam się o czym oni myślą. Co o mnie wiedzą?
- Jeśli to nie problem, naleje sobie wody.- odparłam.
- Nie.- zaprzeczyła kobieta.- Proszę usiąść, ja zaraz panience podam.- wskazała ręką na krzesło, które stało obok stolika. Nie wiele się zastanawiając, spoczęłam na krześle. Sytuacja robiła się coraz bardziej dziwniejsza. Czułam się nieswojo i obawiałam się ich. Po ich spojrzeniach, mogłam wywnioskować, że chociaż mnie nie znają, uważają mnie za wroga. Musiałam coś z tym zrobić i nawiązać z nimi konwersacje.
- Nie mieliśmy się okazji poznać.- zaczęłam, żeby zakończyć niezręczną ciszę.- Jestem tu od niedawna, oprócz Kola nikogo tu nie znam. Jestem jego znajomą i…
- Jesteś wampirem. Wszyscy wiedzą kim jesteś.- stwierdził mężczyzna, chodząc nerwowo po pomieszczeniu.- Przestań udawać! Powiedz, po co tu przyjechałaś? Czego od nas chcesz? Nie wystarczy ci, że zabiłaś naszego jedynego syna, tylko dlatego, że miałaś taki kaprys. Jesteś żałosna, nie mogę na ciebie patrzeć.
- Henry, uspokój się.- powiedziała łagodnym głosem kobieta.- Chcesz podzielić jego los. Nie denerwuj jej, nie chce zostać sama.- pogłaskała go po ramieniu i spojrzała się na mnie błagalnym wzrokiem.
- Przepraszam, ale ja nikogo nie zabiłam i nie mam pojęcia o czym państwo mówią.- odparłam szczerze i upiłam spory łyk wody.
- Ty to masz tupet.- warknął.- Myślisz, że zmianą tożsamości i fryzury wzbudzisz w nas litość i będziesz robiła z nas idiotów?
- Ja naprawdę niczego nie zrobiłam.- szepnęłam.- Nie wiem, o kogo wam chodzi?
- Ty bezczelna…- już miał mi wymierzyć policzek, ale ubiegł go Kol, który nie wiadomo skąd się pojawił. Złapał starca za kołnierz i spojrzał się na niego z wściekłością.
- Tknij ją jeszcze raz, a utnę ci rękę i wsadzę do gardła!- wykrzyczał mu w twarz.- Nikt oprócz mnie, nie może jej obrażać i bić, rozumiesz głupcze?
- Panie, ale przecież to jest…
- Chuj mnie to obchodzi, co sobie o niej pomyślałeś!- rzucił nim o ścianę.- W tym domu, ona jest moim gościem, a ty tylko zwykłym ogrodnikiem, więc zniknij mi z oczu, bo nie ręczę za siebie. Weź się lepiej do roboty.
Przyglądałam się całej sytuacji z zaciekawieniem. Wszystko działo się tak szybko. Pojawienie się Kola, obraza starca i próba uderzenia mnie, a potem wyjście mężczyzny i rzucenie w moją stronę oskarżycielskiego spojrzenia. Kątem oka, zauważyłam jak kobieta opuściła kuchnię ze swoim mężem i pocieszała go, kiedy znaleźli się na korytarzu. Mówili o jakiejś panience Pierce. Kompletnie nie wiedziałam o kogo im chodziło.
- Miałaś siedzieć w pokoju.- wysyczał Kol, przez zęby.
- Zaschło mi w gardle.- odparłam spokojnie.- Chyba mogłam iść się napić. Siedzę przez cały czas w pokoju i nawet nie można mi się z niego ruszyć? Robię wszystko co mi każesz i jeszcze jest źle.- powiedziałam na jednym wydechu.
- Następnym razem, zostawię cały dzbanek wody w pokoju.- oznajmił.- Chodź. To nie jest miejsce dla ciebie.
- A jakie jest? Siedzenie w klatce?- wstałam i udałam się w stronę drzwi.
- Nie marudź.- burknął.- I tak jestem dla ciebie za dobry. Powinnaś to docenić!- po tych słowach, złapał mnie pod ramię i zaprowadził do pokoju.
- Docenić?- prychnęłam.- Właśnie widzę, jaki jesteś dla mnie dobry.- wskazałam na obolałą rękę, na której zostały ślady jego rąk.
- W ogóle co to za strój?- zignorował moją odpowiedź.- Nie możesz paradować nago po domu.
- Mam na sobie szlafrok, jakbyś nie zauważył.- odgryzłam się.
- A pod spodem, co?- uśmiechnął się ironicznie, po czym złapał za sznurek i go rozwiązał. Szlafrok, opadł na ziemię, a ja próbowałam zakryć rękoma moją nagość. Jaka ja jestem głupia- beształam się w myślach. Mogłam założyć chociaż bieliznę. Kol oderwał moje ręce i bezczelnie przyglądał się moim kształtom. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Momentalnie zrobiłam się czerwona, jak rak i spuściłam głowę na dół. Powstrzymywałam, pojawiające się łzy w moich oczach. Obiecałam sobie, że nie będę płakać, nie będę okazywać słabości.
- Teraz, już jesteś naga.- stwierdził, unosząc brew do góry.- I co my z tobą zrobimy?- podrapał się po brodzie i spojrzał na mnie, jakby oczekiwał ode mnie odpowiedzi.
- Od kiedy, to się pyta więźnia? – powiedziałam, unosząc głowę do góry i patrząc w jego oczy.
- Naprawdę, czujesz się jak więzień?- spytał, zaskoczony.
- A jak mam się czuć?- krzyknęłam.- Całymi dniami tu tkwię, wychodzę tylko z tobą. Nie mogę wyjść sama nawet do cholernej kuchni!
- Uspokój się, kwiatuszku.- podszedł do mnie i pogłaskał po policzku.- Masz. Ubierz się.- podał mi szlafrok, po czym opuścił pokój.
Pospiesznie, wyciągnęłam z szafy jakiś dres i związałam włosy w koński ogon. Nie chciałam być, ani sekundy dłużej naga, czułam się nieswojo. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Był trudną osobą. Ten facet, z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakiwał. Co kilka minut, zmieniał mu się nastrój. Dbał o mnie, nie pozwolił mnie skrzywdzić. Co najważniejsze, mimo wszystko, nie chciał zrobić mi krzywdy. Byłam pewna, że rzuci się na mnie, jak wygłodniały zwierz i mnie zgwałci. A on, co zrobił? Kazał mi się ubrać i znowu zostawił mnie samą w pokoju.

*****

- Gdzie byłeś w nocy?- spytałam, siedząc na ławce w parku i wciągając wiosenne powietrze.
- Nigdzie.- skwitował, odpalając kolejnego papierosa. Mogłam sobie już pomarzyć o moim świeżym powietrzu. Dym tytoniowy, uderzał w moje nozdrza. Nigdy nie lubiłam papierosów. Kiedyś spróbowałam, dla zabawy, ale mi nie podchodziło i szybko z nich zrezygnowałam.
- Ok, nie chcesz, to nie mów.- odparłam, zamykając oczy. Cieszyłam się, że zaproponował spacer. Delektowałam się każdą minutą, spędzoną na zewnątrz.
- Jak długo chcesz tu siedzieć?- spytał, znudzonym głosem.
- Nie wiem. Podoba mi się tu.- powiedziałam, szczerym głosem.
- To mamy problem, bo mi nie.- burknął, zaciągając się papierosem i puszczając dym w moją stronę.
- Czyli, chcesz już iść.- odkaszlnęłam, gdyż chuchnął mi prosto w twarz. Z niechęcią, wstałam z ławki. Jednak, on nie zrobił żadnego ruchu. Nadal siedział jak taki posąg, przyglądając mi się uważnie.
- No, no.- uniósł brew do góry.- Widzę, że robisz się coraz bardziej posłuszna.
- Nie przyzwyczajaj się tak.- odparłam, zadziornie.
- Czy ty ze mną flirtujesz?- w jednej sekundzie, znalazł się przede mną, niebezpiecznie blisko. Wyrzucił niedopałek i uniósł mój podbródek do góry. Wyraźnie czułam jego zapach, nutkę dymu papierosowego i jakiegoś mocnego alkoholu, ale przede wszystkim cholernie drogiej wody kolońskiej. Zakręciło mi się w głowie i próbowałam go wyminąć.
- Zdajesz sobie z tego sprawę, jak mnie pociągasz?- wychrypiał.- Z trudem się dziś powstrzymałem, gdy ujrzałem cię nagą.
- Myślałam, że jesteś na mnie zły.- szepnęłam.
- Byłem.- oznajmił.- Powiedzmy, że mi przeszło.
- Ahaa.- tylko tyle zdołałam powiedzieć.
- Ja ci też nie jestem obojętny.- stwierdził, przybliżając twarz do mojej.
Cholera, jeszcze chwila i mnie pocałuje- pomyślałam spanikowana. Przecież on był potworem, znęcał się nade mną. Jak mogłam teraz mu się oddać? Ale z drugiej strony miał racje, on też mnie pociągał, to było silniejsze ode mnie. Wspięłam się na palcach i delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku. Zadrżał pod wpływem mojego dotyku.
- Lubisz mój dotyk.- rzekłam.
- Lubię.- odparł.- Ale nie miałem jeszcze okazji, sprawdzić, czy lubię twoje usta.- uśmiechnął się.
- Zawsze można to zmienić.- powiedziałam pewnym głosem.
Nie wiedziałam co mówiłam i robiłam. W ogóle nie myślałam. Liczył się tylko on i to co miałam zamiar zrobić. Przybliżyłam swoją twarz do jego i musnęłam jego usta, swoimi. Nie musiałam długo czekać na jego reakcje. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, jedną ręką trzymał mnie w talii, a drugą wplótł w moje włosy. Całował nieziemsko. Tak zmysłowo i zachłannie. Przejeżdżając językiem po moich ustach, bez zbędnych ceregieli, rozchylił je i wtargnął nim do środka, dokładnie penetrując moje wnętrze. Nie byłam w stanie opisać, co wtedy czułam. Żaden facet, tak mnie nie całował. Mój oddech stawał się coraz szybszy, a w podbrzuszu czułam wspaniałe mrowienie, które go pragnęło z każdą sekundą coraz bardziej. Namiętne pocałunki, przerodziły się w brutalne. Całowaliśmy się z taką wielką pasją i utęsknieniem. Miałam ochotę rzucić go na najbliższe drzewo, rozerwać jego koszulę, scałować każdy najmniejszy fragment jego ciała i bezgranicznie mu się oddać. Kiedy włożył rękę pod moją bluzkę, otrząsnęłam się z tego doznania. Odepchnęłam go od siebie, nadal ciężko dysząc. Podszedł do mnie, ale położyłam rękę na jego torsie, tym samym odsuwając go od siebie.
- Nie.- wyszeptałam.- Chce wracać do domu.
- Rozumiem, ja też nie chce cię przelecieć w miejscu publicznym.-odparł, z chytrym uśmieszkiem.
- Kol.- spojrzałam się na niego.- Przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. To nie powinno było się wydarzyć.
- A ja wiem.- stwierdził.- Jesteś wampirzą dziewicą, która ma swoje potrzeby. Nie martw się, pomogę ci je zaspokoić.- odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Skąd wiesz, czy tego pragnę?- cofnęłam się od niego.- Zostaw mnie w spokoju.
- Ja mam cię zostawić?- spytał zdziwiony.- Sama mnie pocałowałaś i sprowokowałaś. Powiem ci coś jeszcze, wampiry słyną z tego, że są seksoholikami. Zapamiętaj to sobie na przyszłość, jeśli jeszcze raz będziesz próbowała swoich sztuczek.- skwitował i udał się w stronę domu.- Idziesz?-zapytał, podniesionym głosem.

Stawiałam powolne kroki. Nie wiedziałam co mnie będzie czekać po przyjściu do domu. Będzie oschły? Wściekły? Czy może po prostu będzie mnie traktować jak powietrze? Niepotrzebnie dałam się ponieść emocjom. Ale nie żałowałam tego. Wręcz przeciwnie, chciałam więcej. Tylko, te cholerne sumienie nie dawało mi spokoju. Podpowiadało, że robiłam źle. Powinnam się bardziej trzymać od niego na dystans.

*****

Przeglądałam właśnie jakieś czasopisma, a Kol pił znowu szkocką. W sumie, miałam okazję wczorajszego wieczora ją posmakować i nawet nie była aż taka zła. Zdziwiłam się, że nie zaproponował mi, żebym się z nim napiła. Wzrok miał wbity w ścianę i nic nie mówił. Niepokoiło mnie to, trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Nie wiedziałam nawet w jakim był nastroju. Traktował mnie jak powietrze, tak jakby wcale mnie tu nie było. A co by się stało, jakbym opuściła pokój?- pomyślałam i tak też zrobiłam. Odłożyłam gazetę i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy złapałam za klamkę, usłyszałam jego wyprany z emocji głos.
- Nawet o tym nie myśl.- mówiąc to, nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Nadal patrzył w jeden punkt i popijał trunek.
- No, w końcu się do mnie łaskawie odezwałeś.- odparłam z ulgą i zajęłam miejsce obok niego.
- Łaskawie?- teraz przeniósł na mnie wzrok.- Nie jesteś jakąś księżniczką, żebym ci usługiwał i robił za klauna, kiedy będziesz smutna.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło.- powiedziałam i złapałam go za rękę.- Chciałabym porozmawiać o tym, co zaszło w parku.
- A o czym tu rozmawiać?- wyrwał rękę z mojej, po czym dodał.- Miałaś ochotę mnie pocałować, więc to zrobiłaś. Potem zrobiłaś niewinną minkę i myślałaś, że to wystarczy.
- Uraziłam cię.- szepnęłam.- Mogę?- spytałam, wskazując na karafkę z alkoholem.
- Nie, nie uraziłaś mnie.- wyciągnął, drugą szklankę i nalał mi złocistego płynu.- Ja nie mam uczuć. Niczego nie czuje.- Przyglądałam mu się uważnie i wiedziałam, że kłamał. Widziałam w jego oczach ból i rozczarowanie?- Proszę.- podał mi szkocką.
- Dziękuję.- odparłam, po czym upiłam duży łyk alkoholu. Paliło jak diabli, ale się tym nie przejmowałam. Smakowało mi. Naprawdę.
- Ja..- nie wiedziałam jak złożyć zdanie.
Bałam się, nerwowo pocierałam ręce i opróżniłam jednym haustem, zawartość szklanki. Wzięłam głęboki oddech i do niego podeszłam. Złapałam go za ramię i odwróciłam w swoją stronę. Miałam gdzieś odzywające się sumienie. Ja pragnęłam tego faceta. Zachwycał mnie, a jednocześnie przerażał. Tak bardzo różnił się od poprzednich moich chłopaków. Powiedziałam sobie: „teraz, albo nigdy”.
- Chciałabym spróbować.- rzekłam, patrząc mu w oczy.- Chcę dokończyć, to co zaczęliśmy w parku.
- Jesteś tego pewna?- pogłaskał mnie czule po policzku.- Jeśli się teraz zgodzisz, to nie ma odwrotu. Nie lubię, gdy się mnie zostawia napalonego. Wtedy potrafię być bardzo niebezpieczny.- zniżył głos i wyczekiwał na moją odpowiedź.
- Tak.- powiedziałam cicho.- Nie zmienię zdania.- dodałam pewniejszym głosem.
Poczułam na sobie jego ręce, które odpinały powoli moją bluzkę. Guziczek po guziczku. Cała się trzęsłam, ale nie ze strachu, tylko z podniecenia. Niepewnie wyciągnęłam dłoń w jego stronę i dotknęłam jego torsu. Spojrzałam się na niego i zobaczyłam jego napalony wzrok, wtedy się trochę rozluźniłam i pewniej błądziłam rękoma po jego ciele. Przez koszulkę, czułam jego rozgrzane ciało. Niespodziewanie pocałował mnie i brutalnie, wtargnął językiem do środka. Przyciągnęłam go do siebie bliżej i wplotłam palce w jego włosy. Nie zauważyłam nawet, kiedy zostałam przyciskana do ściany. Kol, zaczął wodzić rozgrzanym językiem po mojej szyi, lekko ją kąsając. Jęknęłam.
- Widzę, że ci się podoba, maleńka.- wysapał między pocałunkami.
- Nie przestawaj.- tylko tyle zdołałam powiedzieć.
Moje ciało, z każdą sekundą pragnęło go coraz bardziej. Szamotałam się z paskiem od jego spodni, kiedy on bawił się moimi unoszącymi się piersiami. Zębami, rozerwał mój stanik i drażnił się moimi brodawkami. Ssał je i przygryzał na zmianę, co doprowadzało mnie do szaleństwa. W przypływie emocji, pociągnęłam go za włosy. On się tylko uśmiechnął i całował mój brzuch. Wiedziałam, że dłużej nie dam rady znieść tej rozkosznej tortury, więc z całej siły popchnęłam go na łóżko i usiadłam się na niego okrakiem.
- Lubię ostre.- uśmiechnął się.- Coraz bardziej mnie zaskakujesz.
- Nie znasz mnie.- odparłam i rozerwałam jego koszulkę.- Nie wiesz na co mnie stać.- posłałam uśmiech i wróciłam do poprzedniej czynności.
Całowałam każdy najmniejszy fragment jego torsu. Wodziłam językiem, od szyi aż do brzucha, zatrzymując się przed gumką od jego bokserek. Widziałam, jak głośno wciągnął powietrze. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Uwielbiałam dowodzić w łóżku. Zaczęłam moją wędrówkę od brzucha do szyi. Czułam jego napinające się ciało i szybszy oddech.
- Widzę, że lubisz się bawić.- wychrypiał.- Masz racje, nie znałem cię od tej strony. Ale bardzo chętnie poznam.
Czułam jego wbijającą się erekcję w moje udo, kiedy się całowaliśmy. Nie zaprzestając pocałunków, ściągnęłam mu bokserki. Wzięłam go do ręki i poruszałam w górę i w dół. Wampir jęczał w moje usta. Byłam z siebie dumna, że sprawiałam mu przyjemność. Nagle obrócił się ze mną na łóżku i teraz to ja leżałam pod nim. Jednym, szybkim ruchem, pozbawił mnie dolnej bielizny.
- Jesteś, taka wilgotna i gotowa dla mnie.- zamruczał zadowolony, kiedy wsunął we mnie jeden palec. Zaczął stopniowo poruszać nim, zahaczając o moją łechtaczkę. Jęczałam z rozkoszy i wygięłam ciało w łuk, kiedy poruszał coraz szybciej.
Niespodziewanie, rozchylił moje uda i wszedł we mnie energicznym ruchem. Krzyknęłam, kiedy poczułam go w środku, ale to był krzyk rozkoszy. Poczułam w głębi ciała, dziwne uczucie, kiedy się we mnie poruszał. Czułam się tak, jakbym to robiła za pierwszym razem, z tym, że teraz było to zupełnie inne uczucie. Takie intensywne i jednocześnie ekscytujące. Kol ma rozchylone usta i dokładnie mnie obserwuje.
- W porządku?- zapytał, łagodnym głosem.
- Tak.- jęknęłam.- Nie przestawaj.
Nie musiałam czekać, długo na jego reakcje. Zaczął się poruszać we mnie coraz szybciej i wchodził aż do oporu. Moje biodra, wychodziły mu na spotkanie, pragnęłam więcej i więcej. Oparł się na łokciach, przygniatając mnie swoim ciałem. Jego język, sunął po mojej szyi i dekolcie. Zauważył moje zniecierpliwienie, gdyż przyspieszył, nabierając tempa w niesłabnącym rytmie. Chwycił moją głowę w swoje dłonie i złożył na moich ustach pocałunek, przygryzając moją dolną wargę, aż do krwi. Boże, co to było za uczucie, kiedy jednocześnie się we mnie poruszał i ssał wargę. Moim ciałem wstrząsnęły niesamowite dreszcze, czułam, że zaraz eksploduje. Wygięłam się w łuk i z mojego gardła wyszedł, okrzyk spełnienia, rozsypałam się na milion małych kawałeczków. Szczytowałam, jak nigdy dotąd. Chwilę po mnie, Kol też zaczął głośno jęczeć i wlał we mnie ciepły płyn.
Wciąż dyszałam, próbując uspokoić łomoczące serce. Nie sądziłam, że wampirzy seks może być taki wykańczający i przyjemny. Kol, opadł koło mnie, przyglądając mi się z zachwytem. Odgarnął spocone włosy z mojego czoła i pocałował mnie delikatnie. Nie spodziewałam się takiego miłego gestu z jego strony.
- I co zawiodłam cię?- spytałam, przekręcając się na bok i wtulając się w niego.
- Byłaś niesamowita, kwiatuszku.- powiedział, zadowolony.- Od teraz zaczniemy milej spędzać czas.- odparł dumnie.



4 komentarze:

  1. No i kolejne rozdziały, które umiliły mi czas :3 Ahhhh kocham Kola w twojej wersji. Jest taki nieprzewidywalny i taki... ehh nie umiem powiedzieć, po prostu jest taki awww *.* No, no jego relacja z Eleną się rozwija. Haha ta akcja z szlafrokiem była extra! :D I jeszcze jak groził temu ogrodnikowi- I like it! Potem sceny w parku, hmmm jeszcze trochę, a by do czegoś doszło w miejscu publicznym xD Uwielbiam twoją wersję Eleny. Niby nie lubi Kola, czuje się jak więzień, ale ją pociąga i jest zdolna się z nim zabawić. Podoba mi się to, baardzo :3 Awww końcowa scena jest po prostu BOSKA! Wspominałam już kiedyś, że masz talent do opisywania takich scen? :D Jeśli nie, to masz talent, dziewczyno! ;) Wyszło niezwykle gorąco i namiętnie ^^ Widzę, że Kol jest jaki jest, ale wie, co to delikatność :D Uwielbiam go! ^^ Teraz pozostało mi czekanie na nowy rozdział!! Dodaj go szybko, bo jestem ciekawa, jak to dalej się rozwinie :)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :D
    U mnie nn. Zapraszam!
    delena-different-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że trochę zwlekałam z przeczytaniem twojego bloga, bo jakoś nie mogłam sobie wyobrazić połączenia Eleny i Kola. Nawet nie masz pojęcia jak cholernie się myliłam. To jest po prostu wspaniałe! Nigdy nie zetknęłam się z tak oryginalnym pomysłem. Oby tak dalej! :D Kiedy już przeczytałam prolog, to nie mogłam się oderwać. Nie mogę się doczekać jak dalej poprowadzisz tą historie. Mogła byś mnie informować o nn na klaroline-love.blogspot.com? Była bym wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że nadal będziesz tworzyć tak wspaniałe rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne :) Nie lubię połączenia Kola i Eleny ale to czytam ze zdumieniem i zaciekawieniem. Mam nadzieję że Damon okażę się dobry i pomoże Elenie uciec. I będzie choć trochę podobny do tego Damona z serialu, miły, kochany dla Eleny. Nie podoba mi się jak się do niej zwraca ;/ zapraszam do siebie :) http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń