Zanim przeczytacie rozdział, muszę Was uprzedzić o troszkę ostrej scenie erotycznej. Wiem, powinnam była podać przedział wiekowy, ale zapomniałam :P Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie o to źli :D Ok, żeby nie przedłużać, zapraszam do czytania!
Przez całą noc nie
zmrużyłam oka. Rzucałam się po łóżku i biłam z myślami, które nie dawały mi
spokoju. Miałam złe przeczucia. Nie wiedziałam do czego mógł być zdolny Kol.
Zrobił coś temu Damonowi? W jakim przyjdzie nastroju? Znowu mnie uderzy? A może
zabije? Wyrzuci na bruk? Ciągłe zamartwianie i przychodzące myśli nie
pozwoliły mi się odprężyć i zasnąć. Oblewał mnie na zmianę, zimny i ciepły pot.
Energicznym ruchem zsunęłam z siebie satynową kołdrę i wstałam z łóżka. Podeszłam
do okna, oparłam ręce o parapet i patrzyłam przed siebie. Czekałam na jego
powrót? Nie, nie. Chciałam, żeby wrócił jak najpóźniej, albo najlepiej w ogóle.
Przeczesałam ręką spocone włosy i chodziłam w kółko po pokoju. Zerknęłam na
zegarek, który wskazywał kwadrans po 4. Po jakimś czasie udałam się do
łazienki, żeby spłukać z siebie wszystkie zmartwienia. Zimny prysznic, trochę
ukoił moje nerwy. Zrobiło mi się sucho w ustach, więc zarzuciłam na siebie
czerwony szlafrok i poszłam do kuchni. Przechodząc przez długi korytarz,
podziwiałam piękno jego wnętrza. Nagle usłyszałam jakieś rozmowy, dochodzące z
jakiegoś pomieszczenia. Zauważyłam, że mój słuch był wyostrzony. Kolejny atut
bycia wampirem- pomyślałam. Dokładnie słyszałam, każdy najmniejszy szept. Może
to była jego służba? Postanowiłam to sprawdzić i udałam się do pomieszczenia,
skąd dochodziła rozmowa. Cicho zapukałam do drzwi i lekko je uchyliłam.
Spojrzenia zebranych, zostały zwrócone w moją stronę. Wyglądali, jakby się mnie
bali? Nie, przecież w ogóle mnie nie znali. Znowu coś sobie uroiłam.
- Panienka…co tu
panienka robi?- spytała się łamiącym głosem, starsza pulchna kobieta.
- Ja…byłam spragniona i
chciałam się napić wody.- wydukałam. Podeszłam do niej bliżej i wyciągnęłam
rękę w jej stronę, w celu przedstawienia się.- Jestem Elena, Elena Gilbert.
- Elena?- zapytała,
jakby nie dowierzając moim słowom i dziwnie spojrzała się na mnie. Tak samo,
jak ten facet, opierający się o ścianę i przyglądający mi się z wściekłością?
Nic z tego nie rozumiałam. Stałam na środku kuchni i zastanawiałam się o czym
oni myślą. Co o mnie wiedzą?
- Jeśli to nie problem,
naleje sobie wody.- odparłam.
- Nie.- zaprzeczyła
kobieta.- Proszę usiąść, ja zaraz panience podam.- wskazała ręką na krzesło,
które stało obok stolika. Nie wiele się zastanawiając, spoczęłam na krześle.
Sytuacja robiła się coraz bardziej dziwniejsza. Czułam się nieswojo i obawiałam
się ich. Po ich spojrzeniach, mogłam wywnioskować, że chociaż mnie nie znają,
uważają mnie za wroga. Musiałam coś z tym zrobić i nawiązać z nimi konwersacje.
- Nie mieliśmy się
okazji poznać.- zaczęłam, żeby zakończyć niezręczną ciszę.- Jestem tu od
niedawna, oprócz Kola nikogo tu nie znam. Jestem jego znajomą i…
- Jesteś wampirem.
Wszyscy wiedzą kim jesteś.- stwierdził mężczyzna, chodząc nerwowo po
pomieszczeniu.- Przestań udawać! Powiedz, po co tu przyjechałaś? Czego od nas
chcesz? Nie wystarczy ci, że zabiłaś naszego jedynego syna, tylko dlatego, że
miałaś taki kaprys. Jesteś żałosna, nie mogę na ciebie patrzeć.
- Henry, uspokój się.-
powiedziała łagodnym głosem kobieta.- Chcesz podzielić jego los. Nie denerwuj
jej, nie chce zostać sama.- pogłaskała go po ramieniu i spojrzała się na mnie
błagalnym wzrokiem.
- Przepraszam, ale ja
nikogo nie zabiłam i nie mam pojęcia o czym państwo mówią.- odparłam szczerze i
upiłam spory łyk wody.
- Ty to masz tupet.-
warknął.- Myślisz, że zmianą tożsamości i fryzury wzbudzisz w nas litość i
będziesz robiła z nas idiotów?
- Ja naprawdę niczego
nie zrobiłam.- szepnęłam.- Nie wiem, o kogo wam chodzi?
- Ty bezczelna…- już
miał mi wymierzyć policzek, ale ubiegł go Kol, który nie wiadomo skąd się
pojawił. Złapał starca za kołnierz i spojrzał się na niego z wściekłością.
- Tknij ją jeszcze raz,
a utnę ci rękę i wsadzę do gardła!- wykrzyczał mu w twarz.- Nikt oprócz mnie,
nie może jej obrażać i bić, rozumiesz głupcze?
- Panie, ale przecież to
jest…
- Chuj mnie to obchodzi,
co sobie o niej pomyślałeś!- rzucił nim o ścianę.- W tym domu, ona jest moim
gościem, a ty tylko zwykłym ogrodnikiem, więc zniknij mi z oczu, bo nie ręczę
za siebie. Weź się lepiej do roboty.
Przyglądałam się całej
sytuacji z zaciekawieniem. Wszystko działo się tak szybko. Pojawienie się Kola,
obraza starca i próba uderzenia mnie, a potem wyjście mężczyzny i rzucenie w
moją stronę oskarżycielskiego spojrzenia. Kątem oka, zauważyłam jak kobieta
opuściła kuchnię ze swoim mężem i pocieszała go, kiedy znaleźli się na
korytarzu. Mówili o jakiejś panience Pierce. Kompletnie nie wiedziałam o kogo
im chodziło.
- Miałaś siedzieć w
pokoju.- wysyczał Kol, przez zęby.
- Zaschło mi w gardle.-
odparłam spokojnie.- Chyba mogłam iść się napić. Siedzę przez cały czas w
pokoju i nawet nie można mi się z niego ruszyć? Robię wszystko co mi każesz i
jeszcze jest źle.- powiedziałam na jednym wydechu.
- Następnym razem,
zostawię cały dzbanek wody w pokoju.- oznajmił.- Chodź. To nie jest miejsce dla
ciebie.
- A jakie jest?
Siedzenie w klatce?- wstałam i udałam się w stronę drzwi.
- Nie marudź.- burknął.-
I tak jestem dla ciebie za dobry. Powinnaś to docenić!- po tych słowach, złapał
mnie pod ramię i zaprowadził do pokoju.
- Docenić?- prychnęłam.-
Właśnie widzę, jaki jesteś dla mnie dobry.- wskazałam na obolałą rękę, na
której zostały ślady jego rąk.
- W ogóle co to za
strój?- zignorował moją odpowiedź.- Nie możesz paradować nago po domu.
- Mam na sobie szlafrok,
jakbyś nie zauważył.- odgryzłam się.
- A pod spodem, co?-
uśmiechnął się ironicznie, po czym złapał za sznurek i go rozwiązał. Szlafrok,
opadł na ziemię, a ja próbowałam zakryć rękoma moją nagość. Jaka ja jestem
głupia- beształam się w myślach. Mogłam założyć chociaż bieliznę. Kol oderwał
moje ręce i bezczelnie przyglądał się moim kształtom. Miałam ochotę zapaść się
pod ziemię. Momentalnie zrobiłam się czerwona, jak rak i spuściłam głowę na
dół. Powstrzymywałam, pojawiające się łzy w moich oczach. Obiecałam sobie, że
nie będę płakać, nie będę okazywać słabości.
- Teraz, już jesteś
naga.- stwierdził, unosząc brew do góry.- I co my z tobą zrobimy?- podrapał się
po brodzie i spojrzał na mnie, jakby oczekiwał ode mnie odpowiedzi.
- Od kiedy, to się pyta
więźnia? – powiedziałam, unosząc głowę do góry i patrząc w jego oczy.
- Naprawdę, czujesz się
jak więzień?- spytał, zaskoczony.
- A jak mam się czuć?-
krzyknęłam.- Całymi dniami tu tkwię, wychodzę tylko z tobą. Nie mogę wyjść
sama nawet do cholernej kuchni!
- Uspokój się,
kwiatuszku.- podszedł do mnie i pogłaskał po policzku.- Masz. Ubierz się.-
podał mi szlafrok, po czym opuścił pokój.
Pospiesznie, wyciągnęłam
z szafy jakiś dres i związałam włosy w koński ogon. Nie chciałam być, ani
sekundy dłużej naga, czułam się nieswojo. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Był
trudną osobą. Ten facet, z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakiwał. Co
kilka minut, zmieniał mu się nastrój. Dbał o mnie, nie pozwolił mnie skrzywdzić.
Co najważniejsze, mimo wszystko, nie chciał zrobić mi krzywdy. Byłam pewna, że
rzuci się na mnie, jak wygłodniały zwierz i mnie zgwałci. A on, co zrobił?
Kazał mi się ubrać i znowu zostawił mnie samą w pokoju.
*****
- Gdzie byłeś w nocy?-
spytałam, siedząc na ławce w parku i wciągając wiosenne powietrze.
- Nigdzie.- skwitował,
odpalając kolejnego papierosa. Mogłam sobie już pomarzyć o moim świeżym
powietrzu. Dym tytoniowy, uderzał w moje nozdrza. Nigdy nie lubiłam papierosów.
Kiedyś spróbowałam, dla zabawy, ale mi nie podchodziło i szybko z nich
zrezygnowałam.
- Ok, nie chcesz, to nie
mów.- odparłam, zamykając oczy. Cieszyłam się, że zaproponował spacer.
Delektowałam się każdą minutą, spędzoną na zewnątrz.
- Jak długo chcesz tu
siedzieć?- spytał, znudzonym głosem.
- Nie wiem. Podoba mi
się tu.- powiedziałam, szczerym głosem.
- To mamy problem, bo mi
nie.- burknął, zaciągając się papierosem i puszczając dym w moją stronę.
- Czyli, chcesz już
iść.- odkaszlnęłam, gdyż chuchnął mi prosto w twarz. Z niechęcią, wstałam z
ławki. Jednak, on nie zrobił żadnego ruchu. Nadal siedział jak taki posąg,
przyglądając mi się uważnie.
- No, no.- uniósł brew
do góry.- Widzę, że robisz się coraz bardziej posłuszna.
- Nie przyzwyczajaj się
tak.- odparłam, zadziornie.
- Czy ty ze mną
flirtujesz?- w jednej sekundzie, znalazł się przede mną, niebezpiecznie blisko.
Wyrzucił niedopałek i uniósł mój podbródek do góry. Wyraźnie czułam jego
zapach, nutkę dymu papierosowego i jakiegoś mocnego alkoholu, ale przede
wszystkim cholernie drogiej wody kolońskiej. Zakręciło mi się w głowie i
próbowałam go wyminąć.
- Zdajesz sobie z tego
sprawę, jak mnie pociągasz?- wychrypiał.- Z trudem się dziś powstrzymałem, gdy
ujrzałem cię nagą.
- Myślałam, że jesteś na
mnie zły.- szepnęłam.
- Byłem.- oznajmił.-
Powiedzmy, że mi przeszło.
- Ahaa.- tylko tyle
zdołałam powiedzieć.
- Ja ci też nie jestem
obojętny.- stwierdził, przybliżając twarz do mojej.
Cholera, jeszcze chwila
i mnie pocałuje- pomyślałam spanikowana. Przecież on był potworem, znęcał się
nade mną. Jak mogłam teraz mu się oddać? Ale z drugiej strony miał racje, on
też mnie pociągał, to było silniejsze ode mnie. Wspięłam się na palcach i
delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku. Zadrżał pod wpływem mojego
dotyku.
- Lubisz mój dotyk.-
rzekłam.
- Lubię.- odparł.- Ale
nie miałem jeszcze okazji, sprawdzić, czy lubię twoje usta.- uśmiechnął się.
- Zawsze można to
zmienić.- powiedziałam pewnym głosem.
Nie wiedziałam co
mówiłam i robiłam. W ogóle nie myślałam. Liczył się tylko on i to co miałam
zamiar zrobić. Przybliżyłam swoją twarz do jego i musnęłam jego usta, swoimi.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcje. Przyciągnął mnie bliżej do siebie,
jedną ręką trzymał mnie w talii, a drugą wplótł w moje włosy. Całował
nieziemsko. Tak zmysłowo i zachłannie. Przejeżdżając językiem po moich ustach,
bez zbędnych ceregieli, rozchylił je i wtargnął nim do środka, dokładnie
penetrując moje wnętrze. Nie byłam w stanie opisać, co wtedy czułam. Żaden
facet, tak mnie nie całował. Mój oddech stawał się coraz szybszy, a w
podbrzuszu czułam wspaniałe mrowienie, które go pragnęło z każdą sekundą coraz
bardziej. Namiętne pocałunki, przerodziły się w brutalne. Całowaliśmy się z
taką wielką pasją i utęsknieniem. Miałam ochotę rzucić go na najbliższe drzewo,
rozerwać jego koszulę, scałować każdy najmniejszy fragment jego ciała i
bezgranicznie mu się oddać. Kiedy włożył rękę pod moją bluzkę, otrząsnęłam się
z tego doznania. Odepchnęłam go od siebie, nadal ciężko dysząc. Podszedł do
mnie, ale położyłam rękę na jego torsie, tym samym odsuwając go od siebie.
- Nie.- wyszeptałam.-
Chce wracać do domu.
- Rozumiem, ja też nie
chce cię przelecieć w miejscu publicznym.-odparł, z chytrym uśmieszkiem.
- Kol.- spojrzałam się
na niego.- Przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. To nie powinno było się
wydarzyć.
- A ja wiem.-
stwierdził.- Jesteś wampirzą dziewicą, która ma swoje potrzeby. Nie martw się,
pomogę ci je zaspokoić.- odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Skąd wiesz, czy tego
pragnę?- cofnęłam się od niego.- Zostaw mnie w spokoju.
- Ja mam cię zostawić?-
spytał zdziwiony.- Sama mnie pocałowałaś i sprowokowałaś. Powiem ci coś
jeszcze, wampiry słyną z tego, że są seksoholikami. Zapamiętaj to sobie na
przyszłość, jeśli jeszcze raz będziesz próbowała swoich sztuczek.- skwitował i
udał się w stronę domu.- Idziesz?-zapytał, podniesionym głosem.
Stawiałam powolne kroki.
Nie wiedziałam co mnie będzie czekać po przyjściu do domu. Będzie oschły?
Wściekły? Czy może po prostu będzie mnie traktować jak powietrze? Niepotrzebnie
dałam się ponieść emocjom. Ale nie żałowałam tego. Wręcz przeciwnie, chciałam
więcej. Tylko, te cholerne sumienie nie dawało mi spokoju. Podpowiadało, że
robiłam źle. Powinnam się bardziej trzymać od niego na dystans.
*****
Przeglądałam właśnie jakieś
czasopisma, a Kol pił znowu szkocką. W sumie, miałam okazję wczorajszego
wieczora ją posmakować i nawet nie była aż taka zła. Zdziwiłam się, że nie
zaproponował mi, żebym się z nim napiła. Wzrok miał wbity w ścianę i nic nie
mówił. Niepokoiło mnie to, trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Nie
wiedziałam nawet w jakim był nastroju. Traktował mnie jak powietrze, tak jakby
wcale mnie tu nie było. A co by się stało, jakbym opuściła pokój?- pomyślałam i
tak też zrobiłam. Odłożyłam gazetę i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
Kiedy złapałam za klamkę, usłyszałam jego wyprany z emocji głos.
- Nawet o tym nie myśl.-
mówiąc to, nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Nadal patrzył w jeden punkt i
popijał trunek.
- No, w końcu się do
mnie łaskawie odezwałeś.- odparłam z ulgą i zajęłam miejsce obok niego.
- Łaskawie?- teraz
przeniósł na mnie wzrok.- Nie jesteś jakąś księżniczką, żebym ci usługiwał i
robił za klauna, kiedy będziesz smutna.
- Wiesz, że nie o to mi
chodziło.- powiedziałam i złapałam go za rękę.- Chciałabym porozmawiać o tym,
co zaszło w parku.
- A o czym tu
rozmawiać?- wyrwał rękę z mojej, po czym dodał.- Miałaś ochotę mnie pocałować,
więc to zrobiłaś. Potem zrobiłaś niewinną minkę i myślałaś, że to wystarczy.
- Uraziłam cię.-
szepnęłam.- Mogę?- spytałam, wskazując na karafkę z alkoholem.
- Nie, nie uraziłaś
mnie.- wyciągnął, drugą szklankę i nalał mi złocistego płynu.- Ja nie mam
uczuć. Niczego nie czuje.- Przyglądałam mu się uważnie i wiedziałam, że kłamał.
Widziałam w jego oczach ból i rozczarowanie?- Proszę.- podał mi szkocką.
- Dziękuję.- odparłam,
po czym upiłam duży łyk alkoholu. Paliło jak diabli, ale się tym nie
przejmowałam. Smakowało mi. Naprawdę.
- Ja..- nie wiedziałam
jak złożyć zdanie.
Bałam się, nerwowo
pocierałam ręce i opróżniłam jednym haustem, zawartość szklanki. Wzięłam
głęboki oddech i do niego podeszłam. Złapałam go za ramię i odwróciłam w swoją
stronę. Miałam gdzieś odzywające się sumienie. Ja pragnęłam tego faceta.
Zachwycał mnie, a jednocześnie przerażał. Tak bardzo różnił się od poprzednich
moich chłopaków. Powiedziałam sobie: „teraz, albo nigdy”.
- Chciałabym spróbować.-
rzekłam, patrząc mu w oczy.- Chcę dokończyć, to co zaczęliśmy w parku.
- Jesteś tego pewna?-
pogłaskał mnie czule po policzku.- Jeśli się teraz zgodzisz, to nie ma odwrotu.
Nie lubię, gdy się mnie zostawia napalonego. Wtedy potrafię być bardzo
niebezpieczny.- zniżył głos i wyczekiwał na moją odpowiedź.
- Tak.- powiedziałam
cicho.- Nie zmienię zdania.- dodałam pewniejszym głosem.
Poczułam na sobie jego
ręce, które odpinały powoli moją bluzkę. Guziczek po guziczku. Cała się
trzęsłam, ale nie ze strachu, tylko z podniecenia. Niepewnie wyciągnęłam dłoń w
jego stronę i dotknęłam jego torsu. Spojrzałam się na niego i zobaczyłam jego
napalony wzrok, wtedy się trochę rozluźniłam i pewniej błądziłam rękoma po jego
ciele. Przez koszulkę, czułam jego rozgrzane ciało. Niespodziewanie pocałował
mnie i brutalnie, wtargnął językiem do środka. Przyciągnęłam go do siebie
bliżej i wplotłam palce w jego włosy. Nie zauważyłam nawet, kiedy zostałam
przyciskana do ściany. Kol, zaczął wodzić rozgrzanym językiem po mojej szyi,
lekko ją kąsając. Jęknęłam.
- Widzę, że ci się
podoba, maleńka.- wysapał między pocałunkami.
- Nie przestawaj.- tylko
tyle zdołałam powiedzieć.
Moje ciało, z każdą
sekundą pragnęło go coraz bardziej. Szamotałam się z paskiem od jego spodni,
kiedy on bawił się moimi unoszącymi się piersiami. Zębami, rozerwał mój stanik
i drażnił się moimi brodawkami. Ssał je i przygryzał na zmianę, co doprowadzało
mnie do szaleństwa. W przypływie emocji, pociągnęłam go za włosy. On się tylko
uśmiechnął i całował mój brzuch. Wiedziałam, że dłużej nie dam rady znieść tej
rozkosznej tortury, więc z całej siły popchnęłam go na łóżko i usiadłam się na
niego okrakiem.
- Lubię ostre.-
uśmiechnął się.- Coraz bardziej mnie zaskakujesz.
- Nie znasz mnie.-
odparłam i rozerwałam jego koszulkę.- Nie wiesz na co mnie stać.- posłałam
uśmiech i wróciłam do poprzedniej czynności.
Całowałam każdy
najmniejszy fragment jego torsu. Wodziłam językiem, od szyi aż do brzucha,
zatrzymując się przed gumką od jego bokserek. Widziałam, jak głośno wciągnął
powietrze. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Uwielbiałam dowodzić w
łóżku. Zaczęłam moją wędrówkę od brzucha do szyi. Czułam jego napinające się
ciało i szybszy oddech.
- Widzę, że lubisz się
bawić.- wychrypiał.- Masz racje, nie znałem cię od tej strony. Ale bardzo
chętnie poznam.
Czułam jego wbijającą
się erekcję w moje udo, kiedy się całowaliśmy. Nie zaprzestając pocałunków,
ściągnęłam mu bokserki. Wzięłam go do ręki i poruszałam w górę i w dół. Wampir
jęczał w moje usta. Byłam z siebie dumna, że sprawiałam mu przyjemność. Nagle
obrócił się ze mną na łóżku i teraz to ja leżałam pod nim. Jednym, szybkim
ruchem, pozbawił mnie dolnej bielizny.
- Jesteś, taka wilgotna
i gotowa dla mnie.- zamruczał zadowolony, kiedy wsunął we mnie jeden palec.
Zaczął stopniowo poruszać nim, zahaczając o moją łechtaczkę. Jęczałam z
rozkoszy i wygięłam ciało w łuk, kiedy poruszał coraz szybciej.
Niespodziewanie, rozchylił
moje uda i wszedł we mnie energicznym ruchem. Krzyknęłam, kiedy poczułam go w
środku, ale to był krzyk rozkoszy. Poczułam w głębi ciała, dziwne uczucie,
kiedy się we mnie poruszał. Czułam się tak, jakbym to robiła za pierwszym
razem, z tym, że teraz było to zupełnie inne uczucie. Takie intensywne i
jednocześnie ekscytujące. Kol ma rozchylone usta i dokładnie mnie obserwuje.
- W porządku?- zapytał,
łagodnym głosem.
- Tak.- jęknęłam.- Nie
przestawaj.
Nie musiałam czekać,
długo na jego reakcje. Zaczął się poruszać we mnie coraz szybciej i wchodził aż
do oporu. Moje biodra, wychodziły mu na spotkanie, pragnęłam więcej i więcej.
Oparł się na łokciach, przygniatając mnie swoim ciałem. Jego język, sunął po
mojej szyi i dekolcie. Zauważył moje zniecierpliwienie, gdyż przyspieszył,
nabierając tempa w niesłabnącym rytmie. Chwycił moją głowę w swoje dłonie i
złożył na moich ustach pocałunek, przygryzając moją dolną wargę, aż do krwi.
Boże, co to było za uczucie, kiedy jednocześnie się we mnie poruszał i ssał
wargę. Moim ciałem wstrząsnęły niesamowite dreszcze, czułam, że zaraz
eksploduje. Wygięłam się w łuk i z mojego gardła wyszedł, okrzyk spełnienia,
rozsypałam się na milion małych kawałeczków. Szczytowałam, jak nigdy dotąd.
Chwilę po mnie, Kol też zaczął głośno jęczeć i wlał we mnie ciepły płyn.
Wciąż dyszałam, próbując
uspokoić łomoczące serce. Nie sądziłam, że wampirzy seks może być taki
wykańczający i przyjemny. Kol, opadł koło mnie, przyglądając mi się z
zachwytem. Odgarnął spocone włosy z mojego czoła i pocałował mnie delikatnie.
Nie spodziewałam się takiego miłego gestu z jego strony.
- I co zawiodłam cię?-
spytałam, przekręcając się na bok i wtulając się w niego.
- Byłaś niesamowita,
kwiatuszku.- powiedział, zadowolony.- Od teraz zaczniemy milej spędzać czas.-
odparł dumnie.
No i kolejne rozdziały, które umiliły mi czas :3 Ahhhh kocham Kola w twojej wersji. Jest taki nieprzewidywalny i taki... ehh nie umiem powiedzieć, po prostu jest taki awww *.* No, no jego relacja z Eleną się rozwija. Haha ta akcja z szlafrokiem była extra! :D I jeszcze jak groził temu ogrodnikowi- I like it! Potem sceny w parku, hmmm jeszcze trochę, a by do czegoś doszło w miejscu publicznym xD Uwielbiam twoją wersję Eleny. Niby nie lubi Kola, czuje się jak więzień, ale ją pociąga i jest zdolna się z nim zabawić. Podoba mi się to, baardzo :3 Awww końcowa scena jest po prostu BOSKA! Wspominałam już kiedyś, że masz talent do opisywania takich scen? :D Jeśli nie, to masz talent, dziewczyno! ;) Wyszło niezwykle gorąco i namiętnie ^^ Widzę, że Kol jest jaki jest, ale wie, co to delikatność :D Uwielbiam go! ^^ Teraz pozostało mi czekanie na nowy rozdział!! Dodaj go szybko, bo jestem ciekawa, jak to dalej się rozwinie :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
Hej :D
OdpowiedzUsuńU mnie nn. Zapraszam!
delena-different-love.blogspot.com
Muszę przyznać, że trochę zwlekałam z przeczytaniem twojego bloga, bo jakoś nie mogłam sobie wyobrazić połączenia Eleny i Kola. Nawet nie masz pojęcia jak cholernie się myliłam. To jest po prostu wspaniałe! Nigdy nie zetknęłam się z tak oryginalnym pomysłem. Oby tak dalej! :D Kiedy już przeczytałam prolog, to nie mogłam się oderwać. Nie mogę się doczekać jak dalej poprowadzisz tą historie. Mogła byś mnie informować o nn na klaroline-love.blogspot.com? Była bym wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że nadal będziesz tworzyć tak wspaniałe rozdziały ^^
OdpowiedzUsuńświetne :) Nie lubię połączenia Kola i Eleny ale to czytam ze zdumieniem i zaciekawieniem. Mam nadzieję że Damon okażę się dobry i pomoże Elenie uciec. I będzie choć trochę podobny do tego Damona z serialu, miły, kochany dla Eleny. Nie podoba mi się jak się do niej zwraca ;/ zapraszam do siebie :) http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń