Czułam, jak miałam coś
wlewane do gardła. Nie potrafiłam rozpoznać tego smaku. Na początku było
drętwe, miało metaliczny posmak, ale później mi smakowało i to nawet bardzo.
Jakby była, to jakaś ambrozja dla Bogów. Zaczęłam przełykać, coraz szybciej i
bardziej łapczywie. Wiedziałam, że to on mi dawał ten płyn, ale nie obchodziło
mnie co to było, najważniejsze, że było to przepyszne i nie chciałam przestawać
tego pić. Nadal miałam zamknięte oczy, nie chciałam w tym momencie go oglądać.
I jak na złość, usłyszałam jego głos.
- Grzeczna dziewczynka.-
pochwalił mnie.- Widzę, że smakuje ci ten chłoptaś.
Próbowałam, nie zwracać
uwagi na jego słowa. Ale jak powiedział o jakimś chłopaku, szybko otworzyłam
oczy i oderwałam się od mojego „posiłku”. Doznałam ogromnego szoku, kiedy
zobaczyłam pochylającego się nade mną pierwotnego, trzymającego za nadgarstek
młodego blondyna i wlewającego mi…jego krew. Z obrzydzeniem, do samej siebie
spuściłam na dół wzrok i otarłam cieknącą po mojej brodzie ciecz. Odskoczyłam
jak oparzona, gdy dostrzegłam, że to była krew. Nie rozumiałam, jak mogła mi
tak smakować. Przecież, od zawsze się jej brzydziłam. A teraz ją piłam ze
smakiem? To nie miało sensu. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam
się na klucz. Usiadłam na podłodze, musiałam się uspokoić. Co się ze mną
działo? Dlaczego czułam takie silne pragnienie? Spojrzałam na moje dłonie, były
całe we krwi. Szybko je umyłam, tak samo jak i twarz, na której zauważyłam
niewielkie żyłki. Krzyknęłam ze strachu do lustra i odskoczyłam tak mocno, że
uderzyłam się głową o kabinę prysznicową. Syknęłam z bólu.
- Ej, wszystko w
porządku?- usłyszałam znów jego głos, którego tak bardzo nie chciałam słyszeć.
- Pewnie, że tak. Jestem
krwiopijcą i strasznie ssie mnie w żołądku, jak poczuje zapach krwi. Mam jakieś
żyłki pod oczami, czerwone oczy i kły. Po prostu jest idealnie.- warknęłam z
sarkazmem.
- Przyzwyczaisz się.
Początki zawsze są trudne.- odparł rozbawiony.
- Przyzwyczaję się?!-
krzyknęłam, tym samym podnosząc się z podłogi.
- Wyjdź z łazienki.-
złapał za klamkę.- Albo zaraz wyważę drzwi.
- Rób, co chcesz.-
powiedziałam niewzruszona.- To są twoje drzwi, nie moje.
- Taka jesteś mądra?-
krzyknął wzburzony i tak jak mówił, wyważył drzwi.
Podszedł do mnie pewnym
krokiem i mocno szarpnął za ramię. Próbowałam mu się wyrwać z uścisku, ale
bezskutecznie. Bolało mnie, momentalnie pojawiły mi się łzy w oczach, kiedy
rzucił mnie na ścianę. Usłyszałam zgrzyt łamanej kości. Ten idiota złamał mi
rękę. Jaka byłam na niego wściekła. Miałam ochotę wygarnąć mu, co o nim myślę,
ale bałam się jego reakcji. Dlatego, tylko potarłam bolące ramię i skuliłam
się, przygotowując się na następny atak.
- Chyba połamałem ci
kość.- podrapał się po brodzie i zbliżył się do mnie.
- Zostaw mnie! Jesteś
nienormalny!- dałam upust moim emocjom, choć byłam tego świadoma, że to się
mogło źle dla mnie skończyć.
- Pokaż.- wyciągnął rękę
w moją stronę, ale się odsunęłam i jeszcze bardziej przycisnęłam bolące ramię.-
Muszę ją nastawić. Chyba nie chcesz, żeby się krzywo zrosła. A wiesz mi, że w
naszym przypadku, wszystko się szybko goi.
- Nic mi nie będzie.-
szepnęłam drżącym głosem.
- Nie bądź taka uparta.-
powiedział i mimo moich protestów, odwrócił mnie w swoją stronę i rozerwał
materiał na mojej ręce. Jedną rękę położył na mojej talii, a drugą dotknął
obolałego miejsca.
- Złap mnie za kark i
wyprostuj prawą rękę.- nakazał.
Chciałam mu się
sprzeciwić, ale kiedy spojrzałam się w jego oczy, poczułam że mogę mu zaufać.
Tym razem chciał mi naprawdę pomóc. Więc objęłam go, byliśmy tak blisko, że
mogłam się dokładnie przyjrzeć jego twarzy. Był cholernie przystojny. Każdy
jego błysk w brązowych oczach, wywoływał u mnie gęsią skórkę. Zupełnie
zatraciłam się w jego spojrzeniu. Widziałam jak kąciki jego ust unoszą się do
góry, a jego lewa ręka przytrzymywała mnie i jednocześnie głaskała po włosach.
Czułam się wspaniale, w tej chwili nie myślałam o niczym i nagle wydobył się z
moich ust przeraźliwy krzyk.
- Aaaaaa..!
- Cii.- uspokajał mnie.-
Już po wszystkim. Ręka jest cała.
Wtedy dopiero zdałam
sobie sprawę, że on to zrobił specjalnie, żebym się nie bała. Z jednej strony
byłam na niego wściekła, ale z drugiej wdzięczna.
- Cieszę się, że ci się
podobało.- powiedział z zadziornym uśmiechem.
- Co? – spytałam
zdziwiona.- Ty dupku! Myślisz tylko o jednym.- próbowałam wstać, ale z jedną
ręką nie byłam w stanie, więc opadłam z powrotem na ziemię.
- Chodź.- wyciągnął rękę
w moją stronę, nadal się uśmiechając.
- Posiedzę sobie tutaj.-
burknęłam.- W sumie nigdzie mi się nie spieszy.
- Chyba powinnaś zmienić
bluzkę.- wskazał palcem na rozerwany kawałek materiału na mojej prawej ręce.
- Mnie nie przeszkadza.-
odparłam.
- Wstawaj i nie zachowuj
się jak dziecko.- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.- Przebierzesz się
i założysz to.- wyciągnął z kieszeni mały pierścionek z niebieskim oczkiem.
- Nie sądzisz, że to
trochę za szybko na oświadczyny?- spytałam, zupełnie zbita z pantałyku.
- Oświadczyny?- wampir
się zaczął się zwijać ze śmiechu i nie mógł przestać.
- Nie rozumiem, co w tym
takiego śmiesznego.- burknęłam.
- Bo to jest
pierścionek, chroniący cię przed promieniami słonecznymi.- stwierdził, będąc
już poważnym.
- Ahaa.- tylko tyle
zdołałam wydukać.
- A w środku jest oczko
z lapis lazuli, jeśli cię to interesuje.- dodał i ponownie wyciągnął w moją
stronę rękę. Chwyciłam ją niepewnie i wstałam tak gwałtownie, że moja twarz
minimalnie zderzyła się z jego klatką piersiową. Od zapachu jego perfum i jego
ciała, zakręciło mi się lekko w głowie. Chciałam coś powiedzieć, ale mnie
wyprzedził i podniósł mój podbródek do góry.
- Zapamiętaj sobie raz
na zawsze. Jeśli jeszcze raz mi się sprzeciwisz i będziesz niegrzeczna. Skończy
się to dla ciebie gorzej, niż tylko złamaną ręką.- wysyczał, po czym mi włożył
pierścionek na palec.
- W szafie znajdziesz
jakieś bluzki.- powiedział i dodał.- Zaraz przyjdę, nie próbuj robić żadnych
numerów.
Jeszcze przez jakiś
czas, wpatrywałam się w miejsce, w którym przed chwilą stał. Nie mogłam się
ruszyć, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Coraz bardziej się go bałam, był
nieprzewidywalny. Najpierw był słodki i czuły, a później się wściekał i
traktował mnie jakbym była szmacianą lalką. Postanowiłam go jeszcze bardziej
nie denerwować. Będę robiła wszystko, co mi będzie kazał i postaram się nie
pyskować. Powtarzałam sobie, że jak tylko się nauczę być wampirem, to ucieknę i
już go więcej nie zobaczę. Te słowa, dodawały mi siły.
Wyciągnęłam z szafy,
fioletową bluzkę z małym dekoltem. Nie miałam zamiaru świecić przed nim
biustem. W rogu czułam jeszcze zapach krwi, ale tego chłopaka już nie było.
Zastanawiałam się, co mógł z nim zrobić. Zabił? Wypuścił na wolność?
*****
Po jakimś czasie,
usłyszałam kroki na korytarzu. Usiadłam więc na krześle i czekałam na niego,
ręce pociły mi się ze strachu i oblał mnie zimny pot. Nie wiedziałam, czego się
mogę po nim spodziewać. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast Kola
zobaczyłam kogoś innego. W progu stanął wysoki, przystojny brunet o niebieskich
oczach. Był tak samo zdziwiony moją obecnością, jak ja jego. Wszedł pewnym
siebie krokiem do środka i uśmiechnął się do mnie. Ja natomiast, nie zrobiłam
żadnego ruchu, nadal mu się przyglądałam z fascynacją.
- Kogóż to, moje oczy
widzą.- odparł, jednocześnie idąc w moją stronę.- Cóż taka piękność robi sama w
takim dużym domu?
- Ehh, ja…- głos mi się
załamywał i nie byłam w stanie wydusić słowa. Wstałam i podeszłam do okna.
- Pozwól, że się
przedstawię.- powiedział zmysłowym głosem.- Jestem Damon.- wyciągnął w moją
stronę rękę. Ujęłam ją niepewnie i odpowiedziałam.
- Elena…- wtedy zrobił
coś, czego w życiu byś nie spodziewała, a mianowicie, pocałował delikatnie moją
dłoń i puścił do mnie oczko. Zmieszana, szybko wzięłam rękę i zaczęłam nerwowo
chodzić po pokoju.
- Denerwujesz się
czymś?- zapytał.- Czy może przeszkodziłem ci w siedzeniu i rozmyślaniu?
- To Kol cię na mnie
nasłał, tak?- nie zdałam sobie nawet z tego sprawy, że wypowiedziałam to na
głos.
- Doprawdy, pochlebiasz
sobie dziecinko.- uniósł brwi do góry i dodał.- Myślisz, że jesteś ósmym cudem
świata i Kol będzie się tobą chwalił przed znajomymi?
- A więc, skoro nie po
to przyszedłeś.- jąkałam się, kurczę wyszłam na kompletną idiotkę.- To może
poczekasz na niego gdzie indziej? Ja jestem zmęczona…
- Jesteś pewnie,
niejedną z jego małych suk i tak się rządzisz.- odparł rozbawiony.- Ja bym cię
lepiej wyszkolił.
- Ale na szczęście, nie
musisz się o to martwić.- nie miałam pojęcia, skąd się wzięło we mnie tyle
odwagi.
- Ciekawe.- uśmiechnął
się.- Jak myślisz, powiedzieć mu, że pyskujesz i się panoszysz, jakby to był twój
dom? Uprzedzam, żeby potem nie było, że raczej go to nie ucieszy, więc?
- Ja…ja nie chciałam,
żeby to tak zabrzmiało.- szeptałam i nerwowo przebierałam rękoma.- Proszę, nie
mów mu o tym. Nie chcę, żeby znowu się wkurzył…
- Boisz się.-
stwierdził.- To dobrze. A powiedz mi jak długo tu jesteś?
- W sumie, to nie wiem…-
odparłam, całkiem szczerze.- Byłam nieprzytomna cały dzień, potem jak się
obudziłam, jeszcze tego samego dnia, ponownie straciłam przytomność i dziś się
ocknęłam..
- Czyli wszystko wskazuje
na to, że ten sukinsyn cię przemienił.- stwierdził.- Musiałaś czymś mu
zaimponować, byle komu nie daje takiego cennego daru.
- Cennego daru?-
prychnęłam.- Wcale się mnie nie zapytał o zdanie i…- chciałam coś jeszcze
dodać, ale się ugryzłam w język. Im mniej będę mówić, tym lepiej.
- I co, kotku?- podszedł
do mnie i pogłaskał mnie po policzku.- Wiesz, co? Tak naprawdę, nie lubię tego
pierwotnego lalusia i jak byś miała jakiś problem, to zawsze możesz się do mnie
z tym zwrócić.
- Z natury, jestem
nieufna.- szepnęłam, tym samym odsuwając się od niego.- Wolę cierpieć w
samotności, ale dziękuję za ofiarowanie pomocy.
- Jesteś jedną, wielką
mieszanką wybuchową.- powiedział, bawiąc się przy tym dobrze.- Nieufna, bojąca
się, pyskata, odważna. Tak wiele twarzy skrywasz. Podobasz mi się.- spojrzał
się na mnie, a ja odwróciłam wzrok.- I do tego, można cię szybko zawstydzić.
Objął mnie w pasie,
podniósł moją głowę do góry i spojrzał się w moje oczy. Mocno trzymał moją
twarz, żebym patrzyła się na niego.
- Nie bój się.-
szepnął.- Jak będziesz grzeczna, nic ci się nie stanie.
- A jak nie, to ty też
mi złamiesz jakąś kończynę mojego ciała?- warknęłam.
- No, proszę. Mam do
czynienia z diablicą.- rzekł.- W tak krótkim czasie, zdenerwować Kola. A co byś
powiedziała na małą wycieczkę?- puścił do mnie oczko.
- Obiecałam, że zostanę
tutaj.- powiedziałam stanowczym głosem.- Dotrzymuje obietnic. Także, wybacz,
ale nigdzie z tobą nie pojadę.
- Musisz się bardziej
postarać, abym mógł ci to wybaczyć.- przybliżył swoją twarz do mojej, tak że
wyraźnie czułam jego gorący oddech na moim policzku.
- Zależy, co masz na
myśli.- odparłam i coraz bardziej bałam się, co wydarzy się dalej.
- Nic groźnego, jeden
mały buziak wystarczy.- szepnął, po czym dodał.- Na razie.
- Co to znaczy na
razie?- dociekałam.
- Chyba nie myślisz, że
to jest nasze ostatnie spotkanie?- spytał, zmysłowym głosem.
- Dlaczego ja? Dlaczego
nie zahipnotyzujesz jakiejś innej dziewczyny?- zapytałam, zestresowana.
- Bo, ty masz coś w
sobie. Jesteś zagadką, którą pragnę rozszyfrować.- odparł.- A więc jak? Będzie
po dobroci?
- Niech będzie.-
powiedziałam szeptem, pomyślałam, że chciałabym mieć już to z głowy.
Chciałabym, żeby ten koszmar się skończył. Jak nie Kol, to teraz Damon.
- Nie powinnaś
powiedzieć, tego z entuzjazmem? W końcu, będziesz się całować z
najseksowniejszym wampirem na tym świecie.- zauważył moją przestraszoną minę,
bo zaraz dodał.- Widzę, że jesteś trochę nieśmiała, więc przejmę inicjatywę.
Najpierw, delikatnie
musnął moje wargi swoimi. Odsunął się, by sprawdzić moją reakcję, ale moja
twarz przybrała maskę obojętności. Więc niewzruszony, pocałował mnie ponownie,
tylko, że tym razem zrobił to brutalnie i namiętnie. Coraz bardziej napierał na
mnie swoim ciałem, przyciskając mnie do ściany. Mimo tego, że był przystojny i
smakował wyśmienicie, z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Ja tego nie chciałam, a
na pewno nie w taki sposób. Kiedy poczuł słonawy płyn na swoich policzkach,
przerwał swoją czynność. Ze zdziwieniem mi się przyglądał, a ja nie wiedząc
czemu, rozpłakałam się jak małe dziecko, chowając twarz w dłoniach. Wiedziałam,
że go tym pewnie rozzłościłam i nie usatysfakcjonowałam go tym pocałunkiem,
dlatego byłam gotowa na atak z jego strony. Jednak, niczego mi nie zrobił. Nie
wyczuwałam, nawet jego obecności. Gdy odsłoniłam twarz, jego już nie było.
Zostałam sama w pokoju.
Brak mi słów! :o Dziewczyno, ty to potrafisz zaskoczyć czytelnika ;) Nie spodziewałam się tam Damona xD Podoba mi się jego charakterek i widzę, że on też coś widzi w Elenie... Hah, czyżby to był początek rywalizacji o Elenę? :D Obaj są dosyć brutalni w stosunku do niej. Robi się coraz ciekawiej. Nie spodziewałam się tego pocałunku, a wyszedł genialnie <3 Jestem ciekawa, czego Damon będzie chciał. Bardzo podobały mi się sceny Kola i Eleny. Ona ma teraz naprawdę wybuchową mieszankę emocji. Nie spodziewałam się, że Kol jej złamie rękę o.O Ciekawie, ciekawie. Jesteś bardzo pomysłowa ;) to opowiadanie coraz bardziej mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :***
Cieszę się, że udało mi się Cię miło zaskoczyć :D Z Damonem nie będzie do końca tak samo jak z serialowym. On nie pokocha Eleny, ale nie zaprzeczę że mu się spodobała *.* To jest głównie opowiadanie o Kolu i Elenie, więc mam nadzieję, że kolejne również Ci się spodobają.
UsuńDziękuję za miłe słowa!;**