piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział II

Czułam, jak miałam coś wlewane do gardła. Nie potrafiłam rozpoznać tego smaku. Na początku było drętwe, miało metaliczny posmak, ale później mi smakowało i to nawet bardzo. Jakby była, to jakaś ambrozja dla Bogów. Zaczęłam przełykać, coraz szybciej i bardziej łapczywie. Wiedziałam, że to on mi dawał ten płyn, ale nie obchodziło mnie co to było, najważniejsze, że było to przepyszne i nie chciałam przestawać tego pić. Nadal miałam zamknięte oczy, nie chciałam w tym momencie go oglądać. I jak na złość, usłyszałam jego głos.
- Grzeczna dziewczynka.- pochwalił mnie.- Widzę, że smakuje ci ten chłoptaś.
Próbowałam, nie zwracać uwagi na jego słowa. Ale jak powiedział o jakimś chłopaku, szybko otworzyłam oczy i oderwałam się od mojego „posiłku”. Doznałam ogromnego szoku, kiedy zobaczyłam pochylającego się nade mną pierwotnego, trzymającego za nadgarstek młodego blondyna i wlewającego mi…jego krew. Z obrzydzeniem, do samej siebie spuściłam na dół wzrok i otarłam cieknącą po mojej brodzie ciecz. Odskoczyłam jak oparzona, gdy dostrzegłam, że to była krew. Nie rozumiałam, jak mogła mi tak smakować. Przecież, od zawsze się jej brzydziłam. A teraz ją piłam ze smakiem? To nie miało sensu. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz. Usiadłam na podłodze, musiałam się uspokoić. Co się ze mną działo? Dlaczego czułam takie silne pragnienie? Spojrzałam na moje dłonie, były całe we krwi. Szybko je umyłam, tak samo jak i twarz, na której zauważyłam niewielkie żyłki. Krzyknęłam ze strachu do lustra i odskoczyłam tak mocno, że uderzyłam się głową o kabinę prysznicową. Syknęłam z bólu.
- Ej, wszystko w porządku?- usłyszałam znów jego głos, którego tak bardzo nie chciałam słyszeć.
- Pewnie, że tak. Jestem krwiopijcą i strasznie ssie mnie w żołądku, jak poczuje zapach krwi. Mam jakieś żyłki pod oczami, czerwone oczy i kły. Po prostu jest idealnie.- warknęłam z sarkazmem.
- Przyzwyczaisz się. Początki zawsze są trudne.- odparł rozbawiony.
- Przyzwyczaję się?!- krzyknęłam, tym samym podnosząc się z podłogi.
- Wyjdź z łazienki.- złapał za klamkę.- Albo zaraz wyważę drzwi.
- Rób, co chcesz.- powiedziałam niewzruszona.- To są twoje drzwi, nie moje.
- Taka jesteś mądra?- krzyknął wzburzony i tak jak mówił, wyważył drzwi.
Podszedł do mnie pewnym krokiem i mocno szarpnął za ramię. Próbowałam mu się wyrwać z uścisku, ale bezskutecznie. Bolało mnie, momentalnie pojawiły mi się łzy w oczach, kiedy rzucił mnie na ścianę. Usłyszałam zgrzyt łamanej kości. Ten idiota złamał mi rękę. Jaka byłam na niego wściekła. Miałam ochotę wygarnąć mu, co o nim myślę, ale bałam się jego reakcji. Dlatego, tylko potarłam bolące ramię i skuliłam się, przygotowując się na następny atak.
- Chyba połamałem ci kość.- podrapał się po brodzie i zbliżył się do mnie.
- Zostaw mnie! Jesteś nienormalny!- dałam upust moim emocjom, choć byłam tego świadoma, że to się mogło źle dla mnie skończyć.
- Pokaż.- wyciągnął rękę w moją stronę, ale się odsunęłam i jeszcze bardziej przycisnęłam bolące ramię.- Muszę ją nastawić. Chyba nie chcesz, żeby się krzywo zrosła. A wiesz mi, że w naszym przypadku, wszystko się szybko goi.
- Nic mi nie będzie.- szepnęłam drżącym głosem.
- Nie bądź taka uparta.- powiedział i mimo moich protestów, odwrócił mnie w swoją stronę i rozerwał materiał na mojej ręce. Jedną rękę położył na mojej talii, a drugą dotknął obolałego miejsca.
- Złap mnie za kark i wyprostuj prawą rękę.- nakazał.
Chciałam mu się sprzeciwić, ale kiedy spojrzałam się w jego oczy, poczułam że mogę mu zaufać. Tym razem chciał mi naprawdę pomóc. Więc objęłam go, byliśmy tak blisko, że mogłam się dokładnie przyjrzeć jego twarzy. Był cholernie przystojny. Każdy jego błysk w brązowych oczach, wywoływał u mnie gęsią skórkę. Zupełnie zatraciłam się w jego spojrzeniu. Widziałam jak kąciki jego ust unoszą się do góry, a jego lewa ręka przytrzymywała mnie i jednocześnie głaskała po włosach. Czułam się wspaniale, w tej chwili nie myślałam o niczym i nagle wydobył się z moich ust przeraźliwy krzyk.
- Aaaaaa..!
- Cii.- uspokajał mnie.- Już po wszystkim. Ręka jest cała.
Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, że on to zrobił specjalnie, żebym się nie bała. Z jednej strony byłam na niego wściekła, ale z drugiej wdzięczna.
- Cieszę się, że ci się podobało.- powiedział z zadziornym uśmiechem.
- Co? – spytałam zdziwiona.- Ty dupku! Myślisz tylko o jednym.- próbowałam wstać, ale z jedną ręką nie byłam w stanie, więc opadłam z powrotem na ziemię.
- Chodź.- wyciągnął rękę w moją stronę, nadal się uśmiechając.
- Posiedzę sobie tutaj.- burknęłam.- W sumie nigdzie mi się nie spieszy.
- Chyba powinnaś zmienić bluzkę.- wskazał palcem na rozerwany kawałek materiału na mojej prawej ręce.
- Mnie nie przeszkadza.- odparłam.
- Wstawaj i nie zachowuj się jak dziecko.- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.- Przebierzesz się i założysz to.- wyciągnął z kieszeni mały pierścionek z niebieskim oczkiem.
- Nie sądzisz, że to trochę za szybko na oświadczyny?- spytałam, zupełnie zbita z pantałyku.
- Oświadczyny?- wampir się zaczął się zwijać ze śmiechu i nie mógł przestać.
- Nie rozumiem, co w tym takiego śmiesznego.- burknęłam.
- Bo to jest pierścionek, chroniący cię przed promieniami słonecznymi.- stwierdził, będąc już poważnym.
- Ahaa.- tylko tyle zdołałam wydukać.
- A w środku jest oczko z lapis lazuli, jeśli cię to interesuje.- dodał i ponownie wyciągnął w moją stronę rękę. Chwyciłam ją niepewnie i wstałam tak gwałtownie, że moja twarz minimalnie zderzyła się z jego klatką piersiową. Od zapachu jego perfum i jego ciała, zakręciło mi się lekko w głowie. Chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził i podniósł mój podbródek do góry.
- Zapamiętaj sobie raz na zawsze. Jeśli jeszcze raz mi się sprzeciwisz i będziesz niegrzeczna. Skończy się to dla ciebie gorzej, niż tylko złamaną ręką.- wysyczał, po czym mi włożył pierścionek na palec.
- W szafie znajdziesz jakieś bluzki.- powiedział i dodał.- Zaraz przyjdę, nie próbuj robić żadnych numerów.
Jeszcze przez jakiś czas, wpatrywałam się w miejsce, w którym przed chwilą stał. Nie mogłam się ruszyć, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Coraz bardziej się go bałam, był nieprzewidywalny. Najpierw był słodki i czuły, a później się wściekał i traktował mnie jakbym była szmacianą lalką. Postanowiłam go jeszcze bardziej nie denerwować. Będę robiła wszystko, co mi będzie kazał i postaram się nie pyskować. Powtarzałam sobie, że jak tylko się nauczę być wampirem, to ucieknę i już go więcej nie zobaczę. Te słowa, dodawały mi siły.
Wyciągnęłam z szafy, fioletową bluzkę z małym dekoltem. Nie miałam zamiaru świecić przed nim biustem. W rogu czułam jeszcze zapach krwi, ale tego chłopaka już nie było. Zastanawiałam się, co mógł z nim zrobić. Zabił? Wypuścił na wolność?

*****

Po jakimś czasie, usłyszałam kroki na korytarzu. Usiadłam więc na krześle i czekałam na niego, ręce pociły mi się ze strachu i oblał mnie zimny pot. Nie wiedziałam, czego się mogę po nim spodziewać. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast Kola zobaczyłam kogoś innego. W progu stanął wysoki, przystojny brunet o niebieskich oczach. Był tak samo zdziwiony moją obecnością, jak ja jego. Wszedł pewnym siebie krokiem do środka i uśmiechnął się do mnie. Ja natomiast, nie zrobiłam żadnego ruchu, nadal mu się przyglądałam z fascynacją.
- Kogóż to, moje oczy widzą.- odparł, jednocześnie idąc w moją stronę.- Cóż taka piękność robi sama w takim dużym domu?
- Ehh, ja…- głos mi się załamywał i nie byłam w stanie wydusić słowa. Wstałam i podeszłam do okna.
- Pozwól, że się przedstawię.- powiedział zmysłowym głosem.- Jestem Damon.- wyciągnął w moją stronę rękę. Ujęłam ją niepewnie i odpowiedziałam.
- Elena…- wtedy zrobił coś, czego w życiu byś nie spodziewała, a mianowicie, pocałował delikatnie moją dłoń i puścił do mnie oczko. Zmieszana, szybko wzięłam rękę i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
- Denerwujesz się czymś?- zapytał.- Czy może przeszkodziłem ci w siedzeniu i rozmyślaniu?
- To Kol cię na mnie nasłał, tak?- nie zdałam sobie nawet z tego sprawy, że wypowiedziałam to na głos.
- Doprawdy, pochlebiasz sobie dziecinko.- uniósł brwi do góry i dodał.- Myślisz, że jesteś ósmym cudem świata i Kol będzie się tobą chwalił przed znajomymi?
- A więc, skoro nie po to przyszedłeś.- jąkałam się, kurczę wyszłam na kompletną idiotkę.- To może poczekasz na niego gdzie indziej? Ja jestem zmęczona…
- Jesteś pewnie, niejedną z jego małych suk i tak się rządzisz.- odparł rozbawiony.- Ja bym cię lepiej wyszkolił.
- Ale na szczęście, nie musisz się o to martwić.- nie miałam pojęcia, skąd się wzięło we mnie tyle odwagi.
- Ciekawe.- uśmiechnął się.- Jak myślisz, powiedzieć mu, że pyskujesz i się panoszysz, jakby to był twój dom? Uprzedzam, żeby potem nie było, że raczej go to nie ucieszy, więc?
- Ja…ja nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.- szeptałam i nerwowo przebierałam rękoma.- Proszę, nie mów mu o tym. Nie chcę, żeby znowu się wkurzył…
- Boisz się.- stwierdził.- To dobrze. A powiedz mi jak długo tu jesteś?
- W sumie, to nie wiem…- odparłam, całkiem szczerze.- Byłam nieprzytomna cały dzień, potem jak się obudziłam, jeszcze tego samego dnia, ponownie straciłam przytomność i dziś się ocknęłam..
- Czyli wszystko wskazuje na to, że ten sukinsyn cię przemienił.- stwierdził.- Musiałaś czymś mu zaimponować, byle komu nie daje takiego cennego daru.
- Cennego daru?- prychnęłam.- Wcale się mnie nie zapytał o zdanie i…- chciałam coś jeszcze dodać, ale się ugryzłam w język. Im mniej będę mówić, tym lepiej.
- I co, kotku?- podszedł do mnie i pogłaskał mnie po policzku.- Wiesz, co? Tak naprawdę, nie lubię tego pierwotnego lalusia i jak byś miała jakiś problem, to zawsze możesz się do mnie z tym zwrócić.
- Z natury, jestem nieufna.- szepnęłam, tym samym odsuwając się od niego.- Wolę cierpieć w samotności, ale dziękuję za ofiarowanie pomocy.
- Jesteś jedną, wielką mieszanką wybuchową.- powiedział, bawiąc się przy tym dobrze.- Nieufna, bojąca się, pyskata, odważna. Tak wiele twarzy skrywasz. Podobasz mi się.- spojrzał się na mnie, a ja odwróciłam wzrok.- I do tego, można cię szybko zawstydzić.
Objął mnie w pasie, podniósł moją głowę do góry i spojrzał się w moje oczy. Mocno trzymał moją twarz, żebym patrzyła się na niego.
- Nie bój się.- szepnął.- Jak będziesz grzeczna, nic ci się nie stanie.
- A jak nie, to ty też mi złamiesz jakąś kończynę mojego ciała?- warknęłam.
- No, proszę. Mam do czynienia z diablicą.- rzekł.- W tak krótkim czasie, zdenerwować Kola. A co byś powiedziała na małą wycieczkę?- puścił do mnie oczko.
- Obiecałam, że zostanę tutaj.- powiedziałam stanowczym głosem.- Dotrzymuje obietnic. Także, wybacz, ale nigdzie z tobą nie pojadę.
- Musisz się bardziej postarać, abym mógł ci to wybaczyć.- przybliżył swoją twarz do mojej, tak że wyraźnie czułam jego gorący oddech na moim policzku.
- Zależy, co masz na myśli.- odparłam i coraz bardziej bałam się, co wydarzy się dalej.
- Nic groźnego, jeden mały buziak wystarczy.- szepnął, po czym dodał.- Na razie.
- Co to znaczy na razie?- dociekałam.
- Chyba nie myślisz, że to jest nasze ostatnie spotkanie?- spytał, zmysłowym głosem.
- Dlaczego ja? Dlaczego nie zahipnotyzujesz jakiejś innej dziewczyny?- zapytałam, zestresowana.
- Bo, ty masz coś w sobie. Jesteś zagadką, którą pragnę rozszyfrować.- odparł.- A więc jak? Będzie po dobroci?
- Niech będzie.- powiedziałam szeptem, pomyślałam, że chciałabym mieć już to z głowy. Chciałabym, żeby ten koszmar się skończył. Jak nie Kol, to teraz Damon.
- Nie powinnaś powiedzieć, tego z entuzjazmem? W końcu, będziesz się całować z najseksowniejszym wampirem na tym świecie.- zauważył moją przestraszoną minę, bo zaraz dodał.- Widzę, że jesteś trochę nieśmiała, więc przejmę inicjatywę.


Najpierw, delikatnie musnął moje wargi swoimi. Odsunął się, by sprawdzić moją reakcję, ale moja twarz przybrała maskę obojętności. Więc niewzruszony, pocałował mnie ponownie, tylko, że tym razem zrobił to brutalnie i namiętnie. Coraz bardziej napierał na mnie swoim ciałem, przyciskając mnie do ściany. Mimo tego, że był przystojny i smakował wyśmienicie, z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Ja tego nie chciałam, a na pewno nie w taki sposób. Kiedy poczuł słonawy płyn na swoich policzkach, przerwał swoją czynność. Ze zdziwieniem mi się przyglądał, a ja nie wiedząc czemu, rozpłakałam się jak małe dziecko, chowając twarz w dłoniach. Wiedziałam, że go tym pewnie rozzłościłam i nie usatysfakcjonowałam go tym pocałunkiem, dlatego byłam gotowa na atak z jego strony. Jednak, niczego mi nie zrobił. Nie wyczuwałam, nawet jego obecności. Gdy odsłoniłam twarz, jego już nie było. Zostałam sama w pokoju.

2 komentarze:

  1. Brak mi słów! :o Dziewczyno, ty to potrafisz zaskoczyć czytelnika ;) Nie spodziewałam się tam Damona xD Podoba mi się jego charakterek i widzę, że on też coś widzi w Elenie... Hah, czyżby to był początek rywalizacji o Elenę? :D Obaj są dosyć brutalni w stosunku do niej. Robi się coraz ciekawiej. Nie spodziewałam się tego pocałunku, a wyszedł genialnie <3 Jestem ciekawa, czego Damon będzie chciał. Bardzo podobały mi się sceny Kola i Eleny. Ona ma teraz naprawdę wybuchową mieszankę emocji. Nie spodziewałam się, że Kol jej złamie rękę o.O Ciekawie, ciekawie. Jesteś bardzo pomysłowa ;) to opowiadanie coraz bardziej mi się podoba :D
    Życzę weny i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Cię miło zaskoczyć :D Z Damonem nie będzie do końca tak samo jak z serialowym. On nie pokocha Eleny, ale nie zaprzeczę że mu się spodobała *.* To jest głównie opowiadanie o Kolu i Elenie, więc mam nadzieję, że kolejne również Ci się spodobają.

      Dziękuję za miłe słowa!;**

      Usuń